autor: Tomasz Jurek


HISTORIA




autor:


Klasa: 1




autor:






autor:





tytuł: Historia. Dzieje najdawniejsze i dawne do schyłku XIV wieku nr dopuszczenia 97/99 (DKW 4014-202/99)



Wydawnictwo JUKA



Wydanie I (Warszawa 1999)



OPIS:

OPRACOWANIE DYDAKTYCZNE

Podręcznik ma nader skromną szatę graficzną (papier bez połysku), choć zamieszczone w nim, znakomicie dobrane reprodukcje np. ilustracji z kodeksów średniowiecznych zasługiwałyby na lepszą oprawę (są zbyt małe, niewyraźne, nie zawsze czytelne, co nie jest bez znaczenia, gdyż niektóre pytania dotyczą ich interpretacji). Każda lekcja zaczyna się od pytań „przypomnij sobie” i krótkiej zapowiedzi treści wykładu. Na końcu paragrafów znajduje się słowniczek terminów, przy czym owe terminy są wyróżnione kolorem w samej czytance, oraz rubryczka „sprawdź swoje wiadomości”. Ostatnie strony podręcznika zajmuje drzewo genealogiczne Piastów oraz zestawienie władców Polski wraz z datami ich panowania.

Lekcje na temat wydarzeń politycznych przeplecione są lekcjami o kulturze (np. znakomity cykl o Europie średniowiecznej). Ich zawartość informacyjna nie wydaje się nadmiarowa, uczeń nie jest przytłoczony dużą ilością dat do zapamiętania, a wykład prowadzony jest w niezwykle ciekawy i cenny poznawczo sposób. Autor ma bowiem własny styl przedstawiania wypadków przeszłości. Po pierwsze, ukazuje historię jako naukę pełną luk, gdzie wiele ustaleń ma charakter hipotetyczny, nieostateczny. Po drugie, w wykładzie na temat Polski widoczna jest sui generis antybrązownicza tendencja (np. wzmianka o tuszy Bolesława Chrobrego połączona z krytyczną oceną jego podbojów – s. 69; wdobywanie morderstw jako sposobów rozwiązywania sporów w łonie dynastii Piastów; definitywne uznanie bitwy na Psim Polu za legendę – s. 150 itp.). Po trzecie, autor uświadamia uczniowi, że mówienie o przeszłości uwikłane jest często w spory całkiem współczesne (ukazanie anachronizmu sporu francusko-niemieckiego o narodowość Karola Wielkiego – s. 36). Po czwarte, uczy krytycyzmu wobec źródeł (vide zestawienie przekazu Kadłubka i Anonima na temat śmierci biskupa Stanisława – s.145).


FAKTOGRAFIA

Żydom poświęcono jeden podrozdział lekcji o miastach w średniowieczu. Dowiadujemy się z niego, że zajmowali się handlem, kultywowali swe zwyczaje i religię, a także że byli bezzasadnie oskarżani o „najokropniejsze zbrodnie (znieważanie Hostii Świętej, porywanie niemowląt czy zatruwanie studzien)” (s. 102). Przywołuje się pogromy i getta, a także fakt potępiania przesądów antyżydowskich przez papieży, choć nie ma nic o tym, że owym uprzedzeniom ulegał często zwykły kler diecezjalny. W tej samej lekcji nie wspomina się o roli mieszczaństwa mówiącego po niemiecku, choć byłoby to tu akurat pożądane, jego ogromny wkład w rozwój polskiej sieci osadniczej i ośrodków miejskich (zwłaszcza na Dolnym Śląsku) obszernie opisany został dopiero w czytance o Polsce dzielnicowej (s. 177). Ormianie nie są wcale wzmiankowani. Niestety na kartach podręcznika nie zjawia się także w ogóle Hanza. Książka podaje niezmiernie ciekawą informację, że napisy na monetach księcia Mieszka Starego wykonane zostały hebrajskimi literami, ponieważ pracownicy mennicy byli Żydami nieznającymi łaciny. Szkoda, że dodaje się jednocześnie, że ów pierwszy zapis nazwy Polska w rodzimym języku został wykonany „ręką obcego fachowca” (s. 158). Czy ów rzemieślnik rzeczywiście zasługuje na określenie „obcy”?

W sumie jednak owe niedostatki nie umniejszają wartości podręcznika, szczególnie cennym jest to, że zwalcza on stereotypowy obraz Niemców i ich kontaktów z państwem polskim (o czym niżej).


OBRAZ WSPÓLNOTY SPOŁECZNEJ, RELIGIJNEJ I KULTUROWEJ

Podręcznik śledzi proces narodzin Europy jako obszaru kultury, rejestruje przesuwanie się cywilizacji antycznej z obszaru Morza Śródziemnego na północ, rozpad jej jedności oraz jej przemiany za Karolingów. Autor podkreśla, że dopiero od tego czasu można mówić o Europie jako wspólnocie kulturowej. Dzięki temu np. bardzo wyważona lekcja o Arabach, podkreślająca ich zdolność do przyswajania sobie osiągnięć innych ludów, nie staje się wykładem europocentryzmu. Niezwykle ostrożnie operuje się pojęciem narodu. Uczeń dowiaduje się niezmiernie ważnej rzeczy: że anachronizmem jest odnoszenie tego terminu do czasów wczesnego średniowiecza, ze poczucie świadomości narodowej było wówczas funkcją pozycji w strukturze społecznej (s. 39).

Czytelnik nie wpadnie również w pułapkę utożsamiania Słowian zamieszkujących jeszcze przed powstaniem państwa Mieszka I ziemie między Odrą i Wisłą z Polakami, gdyż powstawanie państwa ukazane zostało jako proces stapiania się dzielnic, obszarów plemiennych. Autor wyraźnie podkreśla, że na to, by chrześcijaństwo zaczęło wywierać istotny duchowy wpływ na poddanych Piastów trzeba było poczekać kilkaset lat (s. 61). Nie jest on także miłośnikiem zmitologizowanej słowiańskości, gdyż, po pierwsze, konstatuje, że spory na temat genealogii Słowian nie są jeszcze zakończone i grzeszyły nienaukowością (s. 46), po drugie, pokazuje, że starożytne przekazy historyczne na temat Słowian stawiają ich w nader niekorzystnym świetle (fragment dzieła Prokopiusza z Cezarei o prymitywizmie ich sposobu życia – s. 47). Można to, podobnie jak interpretację legendarnego bohaterstwa obrońców Głogowa (efekt groźby kary szubienicy zapowiedzianej przez Krzywoustego – s. 150) uznać za przejaw cennej tendencji antybrązowniczej.

Podręcznik zgodnie z najnowszym stanem badań relatywizuje pojęcie barbarzyńskości. Niezwykle trafne jest stwierdzenie, że niemożność pojednania między barbarzyńcami (aspirującymi do kultury antycznej) i Rzymianami (żywiącymi pogardę dla najeźdźców) brała swój początek z trudności we wzajemnej komunikacji i istnieniu obustronnych uprzedzeń (s. 23). By osłabić aurę niekorzystnych skojarzeń, dobrze byłoby dodać, że „heretyccy” Germanie byli po prostu arianami, czyli mieli odmienne poglądy na naturę Chrystusa (s. 24). Całą jedną lekcję poświęcono Mongołom, nie bez podziwu referując ich osiągnięcia nie tylko militarne, lecz również np. administracyjne.

Wpływ chrześcijaństwa na kulturę średniowiecza został dostatecznie opisany, ponadto autor odważnie porusza tematy styku religii z polityką. Na polityczną decyzję ks. Włodzimierza o przyjęciu chrztu z rąk Bizancjum wpłynąć miał podziw władcy dla wystawności obrządku wschodniego (s. 54). Fragment kroniki Thietmara o łamaniu zębów jedzącym mięso podczas postu obrazuje surowość akcji chrystianizacyjnej za Bolesława Chrobrego (s. 77). Podobną funkcję pełni wyimek z „Kapitularza o ziemiach saskich” zawierający rejestr kar za nieprzestrzeganie zasad życia chrześcijańskiego (s. 30). Uczeń jest nawet proszony o porównanie obu tekstów źródłowych (s. 78).

Niemcy zjawiają się w podręczniku w pozytywnym kontekście. Podkreśla się, że ich napływ w okresie rozbicia dzielnicowego pogłębił polską świadomość narodową (s. 181). Niezwykle ważna rolę pełni zacytowany fragment czeskiej kroniki, w której potępia się nazywanie przez abpa gnieźnieńskiego Świnkę Niemców „psimi mordami” (s. 185). Ocena postaci króla Łokietka uwzględnia w odpowiedni sposób nie tylko jego zasługi dla scalenia kraju, lecz także jego antymieszczańskie i antyniemieckie uprzedzenia (s. 190), co nie przysparza mu chluby w oczach potomności. Relatywizm oglądu wydarzeń ze wspólnej historii uzmysławia w mądry sposób zestawienie polskiego i krzyżackiego opisu bitwy pod Płowcami (s. 191-192). Przywołuje się istotną dla Polski jak i Niemiec postać zmarłej w 1243 roku Jadwigi, żony Henryka Brodatego, z pochodzenia Niemki, ogłoszonej potem świętą (s. 120). Wprost pisze się o przyczynach (jak najbardziej politycznych, a nie naukowych) fatalnej opinii na temat Krzyżaków w polskiej sztuce i literaturze (s. 166) i przypomina ich niekwestionowane osiągnięcia cywilizacyjne.

Podręcznik w sumie skutecznie zapobiega wytwarzaniu u czytelnika nacjonalistycznej, nienaukowej postawy wobec dziejów ojczystych. Przedstawia je krytycznie, z odrobiną humoru, bez przesadnego namaszczenia oraz bez anachronizmów o czysto politycznej proweniencji. Nie ukrywa spraw stawiających władców Polski w świetle niekorzystnym. Wykład historii kraju, uwzględniając wszelkie zatargi zbrojne z sąsiadami, nie staje się peanem na cześć polskiego oręża ani rejestrem doznanych strat i krzywd. Książka autorstwa Jurka pogłębia u uczniów otwartą postawę wobec dorobku kulturalnego innych ludów, uczy, że zetknięcie z nimi, nawet jeżeli nastąpiło w sytuacji wzajemnej wrogości czy też wojny, wzbogaca w jakiś sposób obie strony.


VARIA

Prorok biblijny nie musiał mieć wcale „zdolności przepowiadania przyszłości”, to przede wszystkim człowiek, który uważa, że mówi przez niego sam Bóg, dar profetyczny to rzecz wtórna i niekonieczna (s. 19). Nazbyt długi wydaje się okres nazywany przez autora „ciemnymi wiekami” w dziejach kontynentu (kilkaset lat – s. 22). Po upadku Rzymu mieliśmy wszak okres odrodzenia ostrogockiego za Teodoryka od pocz. VI wieku w Italii (do najazdu Longobardów) oraz odrodzenia izydoriańskiego za Wizygotów do upadku Toledo w 711 r. Rzeczywiście ciemne wieki to owe 150 lat od najazdu Arabów do odrodzenia karolińskiego. Działali jednak wówczas w Europie mnisi iroszkoccy, depozytariusze wartości antyku i chrześcijaństwa, niestety podręcznik w ogóle o ich roli nie wspomina. Niezbyt trafnym wydaje się przykład Żydów jako narodu niezwiązanego długi czas z żadnym terytorium, wszak przez cały czas życia w diasporze odczuwali oni (i odczuwają) mityczno-religijną łączność z Palestyną jako ziemią przodków (s. 39). Lepszy w tym miejscu byłby przykład Romów. Tabelka chronologiczna przed lekcją o kościele średniowiecznym błędnie podaje datę tzw. schizmy wschodniej – powinno być 1054 r., a nie 1059 (s. 111).

Opracował Bartosz Kaliski


5